Matiku - O mnie
Przybyla dusza na kleczkach do nieba w bozaÂ
obczyzne
Nie chcialÂa patrzec na gwiazdy i na wiecznosÂci pierwszyzneÂ.
Nie chcialÂa ulec weselu, ni nowym jasÂniec obliczem,
Ani wspominac nikogo, ani zapomniec o niczem.
I rozpusÂcilÂa warkocze i pomyslala w bleÂkicie,
ze w niekochanych objeÂciach przemarnowalÂa swe zycie,
Bez zdrady i bez oporu, starannie kryjaÂ
c swaÂ
rane,
PiescilÂa usta nielube i oczy niemilÂowane.
I trwalÂa dla nich bezwolna, i kwitla dla nich bezduszna
I przezywalÂa je - losem i bylÂa losom poslÂuszna.
A ze nie kochalÂa tak tkliwie, a nie kochalÂa tak czule,
Ze nikt w jej jasnym usÂmiechu nie trafil mysÂlaÂ
na bole.
Lecz teraz nagle pojelÂa, ze wobec Boga i nieba
Juz nic nie wolno ukrywac i nic ukrywac nie trzeba.
SÂmierc w niej obnaza posÂpiesznie prawde tak dlÂugo tajonaÂ
taÂ
prawdaÂ
skrzaÂ
sie zrenice, taÂ
prawdaÂ
blyska sie lÂono!
I dusza leÂkiem splonelÂa, ze wkrotce po jej pogrzebie
Przyjdzie w sÂlad za niaÂ
kochanek, aby odnalezc ja w niebie.
WyciaÂ
gnie ku niej ramiona, ziemskiej wyzbyte rozpaczy,
I zajrzy w oczy i dawne jej niekochanie zobaczy...